Być może pamiętacie moją pierwszą relację z wizyty w restauracji Polskie Smaki (ktoś powiedział nie😉? No to migiem, klikajcie nadrobić zaległości 👉 o tu). Od tamtego czasu minął prawie rok, a ja pomimo poznania wielu nowych lokali gastronomicznych (również specjalizujących się w kuchni polskiej), najmilej wspominam właśnie to miejsce.
W Polskich Smakach dokonała się moja mała przemiana, a właściwie rewolucja żołądkowo – smakowa. Tamtego dnia przekonałam się, że podroby mogą być wyjątkowo smaczne jednocześnie uznając kacze serca za jedno z moich ulubionych dań. Zaryzykuję stwierdzenie, że stałam się podrobową neofitką.
Od października powróciła na nowo karta jesienno – zimowa, szczęśliwie udało mi się ją bliżej poznać zanim restauracje zostały zamknięte.
Miałam w planach podzielić się z Wami swoimi wrażeniami i zaprosić na wizytę w Polskich Smakach już wcześniej, ale…no właśnie, nic z tego nie wyszło.
Tym razem z powodu pandemii (a dokładnie decyzji naszego Rządu) lokale gastronomiczne zostały zamknięte, pozostawiając klientom tylko możliwość zamówienia na wynos. Tekst, który teraz czytacie był przeze mnie kilkukrotnie zmieniany.
Bo przecież jaki jest sens pisać o wysokich standardach bezpieczeństwa jakie w trosce o klientów i obsługę przestrzega się w restauracji jak i całym hotelu ? Czy warto podkreślać, że restauracja jest czystsza od większości lokali a pracownicy zachowują należyty dystans tak aby klient jak najmniej odczuł wszelkie niedogodności? Czy w obecnej sytuacji, do odwiedzin w restauracji przekonałby was piękny widok zza okna i czyste, morskie powietrze wysycone jodem z oddalonego o zaledwie kilkadziesiąt metrów Bałtyku?
Czy ma to znaczenie w przypadku zamówień na wynos?
Nie, chociaż to wszystko prawda.
Nie chciałam zapraszać Was do miejsca, które zobaczycie tylko z zewnątrz, tym bardziej, że jeszcze do wczoraj restauracja była tylko do dyspozycji gości hotelowych. Szczęśliwie udało się dopiąć wszelkie kwestie organizacyjne i od dzisiaj możecie zakupić na wynos dowolne dania z aktualnej karty menu ze zniżką -20%. Na wszystko.🙂
Tym samym, dzisiejszym wpisem chciałbym pomóc Wam w podjęciu decyzji i nieco przybliżyć kilka z dostępnych dań.
Przystawki
Do wyboru mamy cztery rodzaje przystawek, m.in galaretkę z golonki wieprzowej (o której więcej napisałam tutaj 👉klik), solone śledzie, mus z wątróbek i wędzoną pierś z gęsi.
Mus z wątróbek w maśle tymiankowym z galaretką z owoców leśnych i maślaną brioche.
Bardzo delikatny i kremowy (chociaż nieco ciężki – zawiera sporo masła) mus z pewnością posmakuje również tym z was, którzy nie przepadają za pasztetami. Smak wątróbki jest bardzo subtelny a w połączeniu z masłem tymiankowym i chrupiącą brioszką jest idealnym posiłkiem na mały głód. Dzięki kwaśnej galaretce mus ma bardziej wyrazisty, ciekawy smak. Bardzo dobre i ciekawe połączenie. Chociaż wygląda niepozornie, porcja jest dość spora i sycąca.
Wędzona pierś z gęsi z karmelizowanymi gruszkami i konfiturą z czarnego bzu
Zdecydowanie jedno z moich ulubionych dań. Mięso jest niezwykle delikatne, soczyste ale w żadnym wypadku nie gumiaste. Słodko – krucha gruszka, chrupiące świeże liście, lekko kwaśna konfitura z bzu perfekcyjnie podkreśla smak gęsi. Mogłabym jeść na okrągło w bardzo dużych ilościach. ❤ Polecam!
Zupy
Do wyboru mamy żurek na domowej kiełbasie z gęsiny, zupę chrzanową z pulpetami z cielęciny czy kaszubską zupę grzybową.
Warto spróbować chociaż raz – wszystkie smakują jak fuzja najlepszej zupy od mamy/babci/teściowej z restauracyjnym charakterem. Takie, które z rozrzewnieniem wspomina się latami bo „smakują jak u mamy”. Z tą różnicą, że tutaj dostajemy najlepszą wersję klasyki z najwyższej jakości składnikami.
Zupa chrzanowa z pulpetami z cielęciny:
Pomimo pochłonięcia wcześniej sporej przystawki zjadłam z przyjemnością do ostatniej łyżki. Chrzan jest bardzo wyraźnie wyczuwalny, ale dzięki dodaniu śmietany zupa jest aksamitna i łagodna. I co bardzo istotne – chrzan nie zdominował smaku pulpetów. Cielęcina jest niezwykle delikatna nie po