Poza planowanym otwarciem salonów fryzjerskich (zachciało mi się pod koniec lutego zrobić grzywkę, to teraz cierpię), baaardzo nie mogę doczekać się reanimacji lokali gastro. Barów, restauracji i wszelkich innych miejsc z dobrym jedzeniem.
Oczywiście cały czas możemy zamawiać na wynos ale nie wszędzie jest to możliwe, nie zawsze się da i często możemy wybierać tylko z okrojonego pandemicznego menu. A jak sami wiecie to nie to samo to zjedzenie pysznego posiłku w ulubionej restauracji, prawda?
Dokładnie 3 dni przed rozpoczęciem narodowej kwarantanny udało mi się zajrzeć do Meat Shack BBQ. Miała być relacja, piękne zdjęcia, fejm miał się zgadzać ale nic z tego nie wyszło. Premier wraz z Ministrem Zdrowia zniweczyli moje plany a pisanie nawet o najlepszym lokalu z bezapelacyjnie najlepszym mięsem w mieście, w chwili kiedy nie można było do niego zajrzeć uznałam za nie najlepszy pomysł.
Teraz kiedy już wiemy, że na dniach otwierają się podwoje gastrokrainy (chociaż z pewnymi ograniczeniami ale to zawsze coś), chciałam Was namówić na wybranie się do Meat Shack BBQ.
Dlaczego właśnie tam?

Czy dlatego, ponieważ serwują najlepsze mięso w Trójmieście? Bo tak właśnie jest.
Czy dlatego, że to jedyny lokal w naszym kraju z prawdziwym Smokerem? Bo to prawda.
Czy dlatego, że zjecie tutaj prawdziwy amerykański Barbeque? Bo tak będzie.
Jeśli jednak macie jeszcze jakiekolwiek wątpliwości to mam nadzieję, że dzięki tej recenzji zmienicie zdanie. 😉

Slow&Low
Nie od dzisiaj wiemy, że wytrwałość i cierpliwość górują nad pośpiechem i bylejakością. Nie odkryję więc Ameryki, jeśli powiem, że to prawda.
Ponieważ w Meat Shack BBQ najważniejsze jest mięso, sercem lokalu jest ogromny amerykański piec tzw. „smoker” opalany drewnem, w którym dzieje się magia współcześnie znana nam jako reakcje Mailarda.
Marynowane wcześniej mięso w specjalnie opracowanej mieszance przypraw trafia na kilkanaście godzin do pieca, gdzie pod wpływem niezbyt wysokiej temperatury i dymu z bukowego drewna zmienia się w prawdziwy foodporn.
Taka forma obróbki cieplej gwarantuje zachowanie pełni smaku i aromatu, mięso jest perfekcyjnie wypieczone a zarazem wilgotne.
Soczyste, rozpływające się ustach włókna przyjemnie kontrastują z chrupiącą skórką. Czysta perfekcja.

Menu
Tak jak nasza słynna restauratorka, lubię gdy menu jest zwięzłe, krótkie i sensownie przemyślane. Wyjątek stanowią tylko bary mleczne ale do nich mam szczególny sentyment, więc są poza nawiasem.
W Meat Shack BBQ dostaniecie bardzo dobre mięso oraz dodatki, które świetnie się z nim komponują.
Do wyboru mamy pulled pork czyli szarpaną łopatkę wieprzową oraz żebra wołowe, wieprzowe i wołową karkówkę.
Mięso zamawia się tutaj na gramy, co jest świetnym rozwiązaniem gdy chcemy popróbować ale nie jesteśmy pewni, czy będzie nam smakować (podpowiedź – będzie na pewno, bierzcie w ciemno).

Jeśli nie będziecie mogli się zdecydować, polecam Wam wybrać opcję Mix wszystkich mięs za 39 zł lub wersję deluxe – Mix wszystkich mięs z dodatkami za 69 zł. Druga opcja to zdecydowanie pozycja dla dwóch głodnych osób lub jednej bardzo głodnej o dużej pojemności żołądka.
Ja wybrałam opcję deluxe – wszystkie rodzaje mięs plus dodatki (nie no, nie zjadłam tego sama 😏).
Po raz pierwszy żałowałam, że muszę przed zjedzeniem zrobić zdjęcia – zapach unoszący się znad tacy był nie do opisania. Poskutkowało to znacznie mniejszą ilością fotek niż planowałam (zwłaszcza zdjęć dodatków, które zbyt szybko zaczęły znikać) ale wcale tego nie żałuję . 😉

Na tacy mamy więc po kolei:
Żebro wieprzowe – soczyste mięso, z wyraźnym dymnym aromatem przyjemnie rozpływało się w ustach. Dla mnie, czyli osoby, która nie jada i nie lubi tłustych mięs było to całkiem przyjemne doświadczenie.
Żebro wołowe – nieco delikatniejsze od wieprzowego, dobrze wypieczone, wilgotne a zarazem chrupiące. Idealnym dodatkiem do niego okazały się pikantne pikle, które dobrze kontrastowały z delikatnym smakiem mięsa.
Karkówka wołowa –  za tą skórkę można by się pokroić 🤤. Normalnie, w każdej innej restauracji nie wybrałabym tego mięsa, ponieważ go nie lubię, ale tutaj smakuje wybitnie. Dalej jest to jedno z najmniej chętnie zjadanych przeze mnie mięs, jednak po raz kolejny przekonałam się, że nie można upierać się, że się czegoś nie lubi. Jeśli tak się Wam wydaje, to macie rację – po prostu nie jedliście do tej pory odpowiednio doprawionego czy właściwie przygotowanego dania i tyle. 

Szarpana wieprzowina (pulled pork) – to zdecydowanie jeden z moich ulubionych rodzajów mięsa. Sama często robię ją w domu, dusząc przez kilka godzin w wolnowarze. Tutejsza świnka jest tak samo delikatna i soczysta jak ta, którą robię własnoręcznie ale bardziej wyczuwa się w niej dymny posmak, charakterystyczny dla prawdziwego barbecue. Tego nie da się odtworzyć w domowych warunkach (nie kombinujcie, zwłaszcza jeśli mieszkacie w bloku 😉), najlepiej przyjść i po prostu spróbować. Jest to zdecydowanie najlepszy pulled pork, jaki do tej pory miałam okazję zjeść na mieście.

W zestawie de luxe oprócz mięsa znajdują się również dodatki: fasolka z pomidorami, pikantne pikle marynowane w burbonie, pieczone ziemniaki (u mnie w wersji ze śmietaną), sałatka Colesław oraz makaron Mac & Cheese.Z wyjątkiem makaronu Mac&Chesse, który jest dla mnie zbyt ciężki i po prostu niesmaczny (chociaż zrobiony tak jak trzeba – czyli typowo po amerykańsku), pozostałe dodatki są bardzo dobre. Idealnie komponują się z mięsem.

Po zjedzeniu każdego z serwowanych rodzajów mięs, na pewno wybrałabym ponownie pulled pork czyli szarpaną świnkę oraz żebro wołowe.
Pomimo, że karkówka była bardzo soczysta i miała obłędnie chrupiącą skórkę, moim zdaniem na tle innych wypadła najgorzej. Ale ja po prostu nie lubię karkówki i nie jem jej na co dzień, nawet dobrze zgrillowanej. Jest dla mnie po prostu zbyt tłusta. Chyba żeby schrupać samą skórkę, wtedy pochłonę na raz cały kilogram.^^
Dodatkowo nieodpłatnie możecie wybrać kilka rodzajów sosów, wypróbowałam dwa ale niestety nie pamiętam jakie dokładnie to były. Mogę tylko powiedzieć, że smakowały bardzo dobrze i świetnie podkręcały smak mięsa.

Miejscówka
Sam lokal jest bardzo przytulny, chociaż meble i dodatki są dość surowe. Atmosfera jest bardzo swobodna i nienachalna co bardzo ucieszyło moje introwertyczne wnętrze.
Pracownicy chętnie doradzają i odpowiadają na wszelkie pytania. Są pomocni ale nie włażą w tyłek, nie pytają co 5 minut jak kelner w Orbisie czy smakowało. Jak starzy dobrzy znajomi, którzy cieszą się na nasz widok.

Na wejściu możemy zobaczyć wielką stertę drewna, którym opalany jest wspomniany wcześniej „Smoker”. Na ścianach znajdują się rysunki zwierząt, z których mięso jest trzonem całego menu.
Możemy zająć miejsce na dużych, drewnianych ławach, przy oknie na wygodnych skórzanych hokerach lub wybrać opcję bardziej kameralną – w osobnym pomieszczeniu, znajdującym się po lewej stronie.
Oprócz jedzenia w Meat Shack BBQ możecie napić się dobrego piwa, wybrać coś mocniejszego lub spróbować tutejszej mrożonej herbaty czy lemoniady.
Jedynym deserem jaki możecie zamówić jest bananowy sernik. Szanuję bardzo, że w mięsnym lokalu nie ma rozbudowanej karty deserów. Jak ktoś chce słodkie może iść na lody albo na ciasto do pobliskich kawiarni, których w Dolnym Wrzeszczu jest kilkanaście.
Sernika nie spróbowałam (przepełniony żołądek stanowczo odmówił przyjęcia dodatkowej porcji jedzenia) ale słyszałam, że jest bardzo dobry.
Pewnie następnym razem (bo na pewno takowy będzie) go zamówię.
Bardzo szanuję Meat Shack BBQ za zasadę „do ostatniego kęsa”, czyli jeśli danego dnia całe przygotowane mięso zostanie wyprzedane, lokal jest zamykany.
Bardzo uczciwe podejście  – pracownicy nie siedzą niepotrzebnie a klienci mają pewność, że codziennie dostaną świeżo przygotowane jedzenie. Nic się nie zmarnuje.
Jeśli więc chcecie mieć pewność, że będziecie mogli dobrze zjeść – nie przychodźcie chwilę przed planowanym zamknięciem bo możecie cmoknąć klamkę.
Czy warto?
Oczywiście, że tak!
Jestem przekonana, że absolutnie nigdzie nie zjecie tak dobrego mięsa jak tutaj. Chrupiąca skórka, soczyste włókna, idealnie miękkie i świetnie doprawione mięso zachwyci nawet najbardziej wybredne osoby. Podobny lokal, z takim samym piecem i techniką przygotowywania mięsa, z tego co udało mi się ustalić znajduje się dopiero w Berlinie.

Spotkałam się z opinią, że lokal nie należy do najtańszych… Moi drodzy, jeśli oczekujecie talerza wypełnionego mięsem za mniej niż 20 zł to idźcie na gulasz albo dewojala do baru mlecznego albo zajazdu. Dobre mięso musi kosztować, wielogodzinna obróbka również.
Zdecydowanie wolę zjeść mniej i rzadziej porcję wyśmienitego mięsa niż napychać się jego zamiennikiem z marketu, naszpikowanym konserwantami i saletrą. Coś za coś.

W ostatnim czasie, menu zostało poszerzone o pizzę ze Smokera. Nie miałam okazji spróbować ale założę się, że smakiem nie odstaje od pozostałych pozycji z karty. Jak wypróbuję, uzupełnię relację o tą pozycję, obiecuję. 🤞
Tymczasem serdecznie zachęcam Was do odwiedzenia Meat Shack BBQ. <3

Meat Shack BBQ
ul.Waryńskiego 26/27