Raz – do przygotowania tego dania potrzebujesz tylko 3 składników (nie liczymy przypraw :>)
Dwa – proste do wykonania
Trzy – w każdą środę o 13:00 nowy przepis

Składniki:

  • 100 g surowego wędzonego boczku (polecam ten)
  • ok 150 g cukru trzcinowego
  • + papier do pieczenia

Czas: ok 20 minut
Składniki na teoretycznie 2-3 porcje,ale ja potrafię zjeść wszystko na raz. Bo to jest taaaakie dobre <3

Hint1: podobno w blogosferze ludzie zaczynają kojarzyć mnie z karmelizowanym boczkiem. Słusznie, bo chętnie się nim dzielę z innymi (chociaż przychodzi mi to z łamiącym sercem)  Dlaczego? Gdzieś, kiedyś słyszałam, że dobrzy ludzie dzielą się ciastem. Ja postanowiłam swoje uczucia wybić na najwyższe piętro i obdarowywać boczkiem. Bo jest pyszny, bo obdarowany powinien docenić jakim jest szczęściarzem.
Więc, hej, jeśli kiedyś dostaniesz ode mnie karmelizowany boczek – wiedz, że coś się dzieje (nie spierdol tego ;>).
Hint2: boczek po raz pierwszy karmelizowałam ponad 2 lata temu i od tego momentu przetestowałam kilka rożnych wariantów mięsa jak i słodzideł. Zdecydowanie polecam boczek wędzony surowy w cienkich plastrach, pakowany w niewielkie, szczelnie zamknięte opakowania. Dlaczego wędzony surowy a nie np. parzony i w grubych plastrach? Boczek surowy wędzony jest lepki, dobrze „łapie” cukier i dzięki cienkim plastrom szybko się wytapia zachowując odpowiednią chrupkość. Boczek surowy parzony jest grubszy, nie da się go porządnie obłożyć cukrem (nie klei się) i po skarmelizowaniu zbyt intensywnie czuć mięsny, boczkowy smak (a nie o to nam chodzi).
Moim numero uno jest wędzony, surowy boczek z Lidla, zasłużone drugie miejsce zajmują ex aequo 
wędzony surowy z Biedronki oraz wędzony surowy z Morlin – ale te z kolei mają zbyt cienkie plastry i podczas pieczenia mocno przylepiają się do rusztu, w wyniku czego niekiedy ciężko je oderwać i mocniej się kruszą. W smaku tak samo dobre, ale w użyciu nieco bardziej kłopotliwe. Wiecie, to tak jak z podróbkami – niby to samo ale jednak co innego 🙂
Opcjonalnie, jeśli nie przepadacie za surowym, możecie wybrać boczek wędzony parzony (musowo w cienkich plastrach), ale mi on akurat średnio pasuje, co wyżej wyjaśniłam. Bezwzględnie nie nadaje się boczek zwykły, sprzedawany w grubszych kawałkach, ponieważ zanim zdąży się skarmelizować i schrupieć – wcześniej się przypali. Bez sensu.
Hint3: do karmelizacji najlepszy jest brązowy cukier trzcinowy. Próbowałam z białym cukrem i miodem – da się, ale po ostygnięciu za bardzo się lepi (zwłaszcza miód) i nieestetycznie ciągnie oblepiając ręce i wszystko na około. Z ksylitolem, erytrolem czy stewią nie próbowałam i próbować nie zamierzam, szkoda marnować dobre mięso:).
Hint4: boczek aby miał szansę porządnie się wytopić i skarmelizować musi być rozłożony na ruszcie, pod nim konieczna jest blacha z papierem do pieczenia na ściekający tłuszcz (uwierzcie mi, nie chcecie myć piekarnika po pieczeniu boczku). Uwaga – nie wyrzucajcie wytopionego tłuszczu z cukrem (oczywiście o ile podczas pieczenia się nie przypali, przypalony jest fuj). Po zastygnięciu wychodzą z niego najpyszniejsze słodycze na świecie – słone karmelki o aromacie boczku. Słony karmel się do tego nie umywa (!). Ciężko opisać to słowami, po prostu spróbujcie. Nie, nie musicie dziękować 🙂
Hint5: tak, zdaję sobie doskonale sprawę, że karmelizowany boczek robi się tylko z dwóch składników, ale c’mon, wiem, że chcecie w końcu wiedzieć jak się robi to legendarne cudo 😀
Hint6: boczek karmelizowany najsmaczniejszy jest solo lub jako dodatek do prawie wszystkiego, chociaż mi najbardziej pasuje do deserów i mięsa . Możecie zrobić bardzo smaczny tort – jak na ten przykład taki 🙂

Przygotowanie:
1). Do niezbyt głębokiej miseczki lub na talerz wysyp cukier.
2). Plastry boczku obtaczaj pojedynczo w cukrze  z dwóch stron (jak panierka do kotleta), lekko dociskając i przełóż na ruszt/kratkę do pieczenia.
3). Rozgrzej piekarnik do 180 ºC (grzanie góra – dół, ale termoobieg też da radę).
4). Na półkę poniżej tej, na której będziesz piec boczek, wstaw blachę wyłożoną papierem do pieczenia.
5). Wstaw ruszt z boczkiem i piecz przez ok 7 minut, aż boczek zbrązowieje (ale nie za mocno), schrupieje a tłuszcz z cukrem się wytopią.
Boczek nie powinien się przypalić bo będzie gorzki i zwyczajnie niesmaczny.
6). Wyjmij z pieca, widelcem/nożem delikatnie zdejmij z rusztu i przełóż do ostygnięcia na talerz przykryty papierem do pieczenia (dzięki temu nie sklei się podczas stygnięcia).
7). Jedz wystudzony.


P.S.
Jak wcześniej wspomniałam, nie wyrzucajcie wytopionego dobra – spróbujcie po wystudzeniu <3
Ja robię tak, że układam dwie warstwy papieru do pieczenia i gdy widzę, że zaczyna za bardzo brązowieć, ale boczek jeszcze nie do końca się wytopił – uchylam drzwiczki piekarnika i ostrożnie ściągam górną warstwę papieru. Boczek dalej się wytapia nie brudząc piekarnika, a ja mogę cieszyć się nieprzypalonymi bekonowymi cukierkami <3 #foodporn