Uwierzycie jeśli powiem, że od wolę pączki bez nadzienia? 
Od zawsze, serio. Jeśli zdarzy mi się przynieść do domu pączki z cukierni (a robię to baaaardzo rzadko) to zawsze dzielę się z bliskimi – boczki są moje, środek z nadzieniem ich. 😅
Moimi ulubionymi są oponki i pączki serowe, bo są bez nadzienia właśnie. Jedyny wyjątek stanowią pączki domowe, te tradycyjne z żółtym ciastem (bo zawierają dużo żółtek).
Pulchniutkie, leciutkie i sprężyste. Takie zjem prawie ze wszystkim a to dlatego, ponieważ sama decyduję o ilości cukru w cieście, ilości lukru na pączku i nadzieniu. Uwielbiam zwłaszcza te nadziane domowymi dżemami i powidłami albo własnoręcznie zrobionym słonym karmelem. 👌🏻
Zresztą niedługo podrzucę Wam na nie przepis – #staytuned!
W międzyczasie mam dla Was przepis na pączkorożce.
Cóż to takiego? Ano moi mili są to po prostu skręcone pączki, które mają przypominać róg jednorożca (dość pulchnego sądząc po ich obwodzie). Chociaż moja druga połówka twierdzi, że wyglądają jak kupa…tak, że ten, no.😏
Niezależnie od tego jak je nazwiemy, nie można im absolutnie nic zarzucić. Pączki mają przyjemny cynamonowy posmak, chrupiącą skórkę i mięciutki nieco watowaty środek, który zawdzięczają mocnym włókienkom glutenowym. Ciasto jest delikatnie słodkie, więc wymaga polewy lub oprószenia cukrem. Tutaj możecie zrobić wedle uznania. Ja za tradycyjnym lukrem nie przepadam, więc oblałam je białą czekoladą oraz słonym karmelem.

Musicie ich spróbować!

Składniki:

Pączkorożce:

  • 500 g mąki pszennej tortowej (u mnie typ 500)
  • 175 ml mleka (wzięłam krowie 2%)
  • 25 g masła
  • 1 pełna łyżka śmietany 30 lub 36%
  • 20 g świeżych drożdży (lub 1 saszetka 7 g instant)
  • 100 g białego cukru
  • 1 jajko M + 4 żółtka
  • 1 łyżeczka esencji/pasty waniliowej lub 1 opakowanie 12 g cukru waniliowego z ziarnami wanilii
  • 1 łyżka mocnego alkoholu, min. 40% (u mnie spirytus)
  • szczypta soli
  • olej rzepakowy rafinowany do smażenia – min. 1 litr.

Lukier:

  • 250 g cukru pudru
  • 25 ml wody
  • 1 łyżka soku z cytryny

+ opcjonalnie kolorowa posypka cukrowa oraz barwniki spożywcze.

Składniki na 12 sztuk, czyli przyjmijmy optymistycznie, że wyjdzie nam po 6 porcji. Dla łasuchów raczej 4.😉
Czas: czysta robocizna to niecała godzina, ale trzeba cierpliwie poczekać aż ciasto raczy podrosnąć. Łącznie to ok 2,5 h.

Hint1: pączkorożce są uber proste do wykonania: mieszasz, zagniatasz, ciasto wyrasta, zagniatasz jeszcze raz, znowu wyrasta, potem kulasz, rolujesz i smażysz. Łatwe, c’nie?
W moim przypadku najwięcej czasu zeszło mi na rolowanie ciasta, ale jestem sama sobie winna. Uparłam się aby pączkorożce były jak najbardziej podobne do siebie oraz miały identyczne wymiary. To drugie akurat ma więcej sensu, ponieważ równe kawałki ciasta lepiej i równomiernie się smażą. Tak naprawdę to kształt nie ma tu większego znaczenia. Możesz zrobić z ciasta warkocze, wianki, świderki albo po prostu ululać kulki i iść tradycyjną drogą. Zrób tak jak Ci pasuje i jest najwygodniej.
Hint2: uprzedzając ewentualne pytania o zmiany w składnikach (a zdarza się, że piszecie do mnie o tym na priv. Bajdełej, jak coś na szybko chcecie podpytać to piszcie do mnie bezpośrednio na IG klik), nie robiłam pączkrożców z innej mąki niż pszenna. Możesz wziąć mąkę typ 400, 450, 500, 550, 600 a nawet 650. Najbardziej puchate i lekkie wyjdą z mąk typu 400 -500. Nie polecam kombinować z mąkami pełnoziarnistymi, na nich pączki nie wychodzą prawie wcale, bo są po prostu zbyt ciężkie. Takie co najwyżej można upiec. Ale ja uważam, że nawet jak jesteśmy na diecie to lepiej zeszmacić się jednym solidnym, smażonym na tłuszczu pączkiem niż wchłonąć kilka fit/pieczonych. Pączek pieczony to drożdżówka a nie pączek. 😏
Hint3: w przepisie wykorzystałam mleko krowie. Zamiast niego można wziąć pół na pół ryżowe i owsiane, ale ich posmak będzie wyczuwalny w cieście. Czy to dobrze? Ja nie lubię, więc decyzję pozostawiam Tobie.

Przygotowanie:
1). Niezależnie od tego czy używasz drożdży instant czy świeżych trzeba zrobić rozczyn (zgadza się, nie sugeruj się informacją na opakowaniu, po prostu ciasto lepiej wyrośnie). Czyli przełóż drożdże do miski, dodaj łyżeczkę cukru, 4 łyżki letniego (temp. pokojowa) mleka i 1 łyżeczkę mąki. Zamieszaj, przykryj kuchenną ściereczką lub folią spożywczą i odstaw do podrośnięcia.
2). W międzyczasie rozpuść masło, dodaj do niego resztę mleka i śmietankę, zamieszaj. Odstaw na bok.
3). Żółtka i jajko przełóż do osobnej miski, dodaj cukier, cukier waniliowy (lub esencję/pastę waniliową) i ubij mikserem na wysokich obrotach przez 3 minuty. Jajka powinny podwoić a nawet potroić swoją objętość i zmienić kolor na jasno żółty.
4). Do ubitych jajek dodaj podrośnięte drożdże, przestudzone (letnie) mleko z masłem i śmietanką oraz alkohol. Zamieszaj.
5). Do ciasta dodaj połowę mąki, zagnieć a następnie drugą połowę – dzięki temu będzie nieco łatwiej. Jeśli posiadasz robota kuchennego z hakiem do ciasta drożdżowego – przełóż ciasto do robota i na niskich obrotach wyrabiaj je przez 5 minut. Jeśli będziesz robić to ręcznie, poświęć na zagniatanie ciasta minimum 7 minut a optymalnie 10. Dłuższe zagniatanie powoduje, że powstaje więcej włókien glutenowym, które odpowiadają za sprężystość i puchatość ciasta. Dobrze wyrobione ciasto jest elastyczne i nie lepi się do dłoni.
6). Przełóż ciasto do miski (tej samej, co wcześniej, po co brudzić nową), przykryj folią spożywczą lub kuchenną ściereczką i wstaw do zimnego piekarnika na godzinę. Dlaczego tam? To moje odkrycie z ostatnich dni – piekarnik jest szczelny, więc nie ma przeciągów, temperatura jest stała i nieco wyższa niż w kuchni dzięki czemu ciasto dobrze rośnie. Polecam wypróbować. ^^
7). Po godzinie wyjmij ciasto na blat, zagnieć ręcznie przez ok minutę i przełóż ponownie do miski, przykryj i wstaw do zimnego piekarnika na ok 45 minut lub krócej – tylko do momentu aż ciasto podwoi swoją objętość. Z drugim razem ciasto może szybciej i bardziej wyrosnąć.
8). Podrośnięte ciasto przełóż na blat, podziel na 12 kulek. Weź jedną kulkę (pozostałe przykryj folią/ściereczką aby nie przeschły) i zroluj na pasek o długości ok 35 – 40 cm. Na środku ciasto powinno być grubsze niż na końcach. Złóż na pół a następnie zapleć. Końcówkę mocno uszczypnij, aby nie rozkleiła się podczas smażenia.
9). Zawijas na górnej, grubszej części możesz zrobić nakłuwając ciasto wykałaczką lub nacinając lekko nożem.
10). Uplecione pączkorożce przełóż na deskę/blat podsypany lekko mąką i przykryj ściereczką. 
11). Gotowe pączkorożce po ok 10 minutach delikatnie obróć na drugą stronę, przykryj i zostaw na kolejne 10 minut. Dzięki temu ciasto równomiernie urośnie.
12). W głębokiej patelni albo garnku rozgrzej olej – sprawdź wcześniej czy garnek ma średnicę większą niż pączkorożce. Jeśli będzie zbyt wąski, ciasto wygnie się a czy widział ktoś jednorożca z wygiętym rogiem? Ano właśnie. Sprawdź rozmiar i dopiero wówczas wlej olej.
13). Gdy olej będzie rozgrzany (ok 175 – 180ºC), smaż na raz po 2 max 3 pączkorożce. Obracaj je kilka razy aby równomiernie się usmażyły. Na jedną stronę potrzebujesz ok 4 do 5 minut.
14). Gotowe pączkorożce odcedź z oleju i odsącz z tłuszczu na talerzu wyłożonym ręcznikiem papierowym.
15). Przestudzone pączkorożce obsyp cukrem pudrem lub polukruj. Aby zrobić lukier wystarczy wymieszać energicznie cukier puder, wodę i sok z cytryny.
16). Jeśli chcesz aby pączkorożce miały kolor, dodaj do lukru odrobiną barwnika spożywczego, wymieszaj i polukruj. Możesz również tak jak ja wymieszać ciupkę barwnika (dosłownie tycią ilość) z wodą i za pomocą pędzelka pokolorować pączki, a gdy przeschną polukrować białym lukrem i posypać cukrową posypką. To całkowicie zbędny krok, ale dzięki niemu ładniej się prezentują. 😉