Jeśli zaintrygowany tytułem wpisu, przyszedłeś tutaj po przepis na gotowaną parówkę w gumiastej, odgrzewanej bułce – lepiej od razu wyjdź.
 Mówię serio: wyjdź i idź kupić swój cosplay parówkowego foodporna na stacji benzynowej – tam znajdziesz dokładnie takie jak lubisz.
 Te naszpikowane podejrzanymi związkami chemicznymi o zbyt długich nazwach by móc je sobie teraz przypomnieć i po kolei wymienić „bułki” z „parówką”, hot doga przypominają jedynie z wyglądu  – nijak się nie umywają do prawdziwego pieczywa z porządnym kawałkiem mięsa.
 Przyznaję, że obecnie trudno kupić na mieście słusznego hot doga, dlatego czasem warto zrobić je samemu.
 Tym bardziej, że przygotowanie zajmuje niecałe 20 minut.
  Dzisiaj w US and A  świętują Dzień Niepodległości, być może nawet oglądając paradę przemieszczjącą się przez główne ulice największych miast zakończoną wieczornym pokazem sztucznych ogni, zajadają się amerykańskimi hot dogami.
 Ale my jesteśmy tutaj, w tym pięknym kraju nad Wisłą, z najlepszym polskim jedzeniem (bo naszym – wiadomo), zróbmy więc hot doga jakiego Świat nie widział, jakiego na próżno szukać w fast foodowych budkach.
 Weźmy porządny kęs i uczcijmy dzisiejsze święto – Międzynarodowy Dzień Hot Doga.
 
Składniki:
- 2 świeże, chrupiące pszenne bułki z polskiej piekarni z polskim kapitałem i tradycją
 - 2 parówki z minimum 90% zawartością mięsa w mięsie od zaprzyjaźnionego rzeźnika lub sprawdzonego osiedlowego sklepu mięsnego
 - 4 plastry porządnej, pełnotłustej Goudy
 - 4 plastry innego żółtego sera – u mnie Tylżycki
 - opcjonalnie – 4 łyżki startej Mozarelli
 - 1 papryczka chilli świeża lub marynowana
 - 4 porządnie ukiszone ogórki kiszone z mocno wyczuwalnym aromatem czosnku przełamanego lekko ziarnami gorczycy i chrzanem
 - 1 mała cebula
 - keczup + musztarda (u mnie bez)
 
Składniki na 2 porządne porcje
 Czas: ok 30 minut
Hint1: po pierwsze zapomnij o gumiastych bułkopodobnych tworach, które można kupić w marketach  – kup porządną pszenną bułkę, bezwzględnie świeżą, z mięciutkim środkiem i chrupiącą skórką – polecam półbagietki lub tzw. bułki „szwedki”.
  Hint2: aby hot dog był smaczny i sycący, wybierz parówki z minimum 90% zawartości mięsa w składzie – polecam wieprzowe, lub wieprzowe z niewielką domieszką drobiu.
  Hint3: nie oszczędzaj na ogórkach, najlepiej wcześniej jednego spróbuj  – powinny być dobrze ukiszone o chrupiącej skórce.
  Hint4: jeśli nie przepadasz za subtelnym szczypaniem języka i drapaniem w gardle – pomiń dodawanie chilli.
  Hint5: możesz wziąć tylko 1 rodzaj sera, ale mieszając 2-3 gatunki wyjdzie po prostu smaczniej.
 
Przygotowanie:
  Nastaw piekarnik na 200º C.
 Ogórki i cebulę pokrój w drobne krążki – wymieszaj ze sobą (dzięki soli z ogórków cebula trochę zmięknie i będzie bardziej lekkostrawna).
  Bułkę przekrój – ale nie do końca – na dwie prawie połówki. Powiedzmy, że mamy teraz bułkowego motylka, pobawmy się więc w kulinarnego entomologa.
  Na jedną połówkę połóż drobno posiekaną chilli (pół papryczki na porcję), następnie przykryj plastrami sera.
  Na drugą połówkę połóż drugi rodzaj sera w plastrach.
 
Tak przygotowanego bułkowego motylka wstaw na ok 5-7 minut do piekarnika – ser ma się rozpuścić i lekko przyrumienić.
  Wyjmij, na środek połóż parówkę, czyli motylkowy odwłoczek (jeśli ma folię, oczywiście wcześniej ją zdejmij), opcjonalnie posyp tarta mozarellą.
 Wstaw na kolejne 5 minut do piekarnika – parówka ma się porządnie zagrzać a mozarella rozpuścić.
 Lekko ściśnij obie połówki, dodaj ogórki z cebulą i polej z wierzchu keczupem i musztardą.
 Podawaj od razu.
 <3
 
